Czy ogrzewanie ścienne różni się czymś od podłogowego? Jak najbardziej! W ogrzewaniu podłogowym mamy setki rurek wypełnionych wodą lub innym płynem, które są ułożone pod posadzką w celu utrzymania odpowiedniej temperatury podłogi (oczywiście jest jeszcze elektrycznie ogrzewanie podłogowe, ale działa na zupełnie innej zasadzie). W przypadku ogrzewania ściennego zadanie płynu jest zgoła inne – musi on dostarczyć energię potrzebną do zainicjowania i podtrzymania reakcji przemiany fazowej (odparowania), której ulega czynnik roboczy, który jest w panelu grzewczym.
W panelach stale powtarzają się cykle: najpierw płyn jest pod ciśnieniem odparowywany, następnie skraplając się na ściankach rurek oddaje ciepło do pomieszczenia. Oczywiście panele grzewcze są ukryte pod tynkiem i są niewidoczne dla oczu. Ciepło, które jest niezbędne do rozpoczęcia parowania jest dostarczane przez wodę, która jest podgrzewana przez konwencjonalne źródło ciepła, np. piec gazowy czy na olej opałowy.
Aby panele wytworzyły w pomieszczeniu temperaturę 20 stopni Celsjusza wystarczy by sam miały 22-24 stopnie. Według producenta jest to możliwe dzięki temu, że panele promieniują ciepłem równomiernie. Aż 90% ciepła jest oddawane do pomieszczenia, a pozostałe 10% ogrzewa ścianę. I choć temperatura dla niektórych wydawałaby się niezbyt wysoka, to w pomieszczeniach ogrzewanych w ten sposób nie jest zimno, właśnie z powodu równomierności. To prowadzi do wymiernych oszczędności w ogrzewaniu.
Czy ogrzewanie ścienne się opłaca? Według producentów ogrzewanie fazowe jest droższe od podłogowego o około 40%, ale różnica ta ma się się zwrócić po dwóch sezonach grzewczych. Z dystansem podchodziłbym do tych obliczeń, jak również dobrze przeanalizowałbym zakup takiego ogrzewania pod kątem trwałości tego rozwiązania. W Polsce na razie nie jest to popularny sposób na ogrzewanie i nadal trudno rozstrzygnąć czy się sprawdzi w 100%.